Od niedzieli jesteśmy we wsi Dumre, jakieś 30km od Katmandu, 4h drogi małą ciężarówką (na pace razem z workami ryżu, tyłek obity na wertepach za to widoki i emocje niezapomniane). Spędzimy w Dumre najbliższe kilkanaście dni pomagając przy odbudowie zniszczonych wiosną w trzęsieniu ziemi domów.
„Domki” wolontariuszy, oprócz nas z Polski w tym momencie jest jeszcze Monika, Marcin i Jarek. Czekamy aż reszta ekipy wróci z treku.
Prysznic z widokiem na dolinę. W ciągu dnia jest przyjemnie ciepło, jakieś 25 C, nocą temperatura spada do około 15C, mniej więcej jak latem w Polsce, tyle ze nie pada.
Obecnie trwają pracę nad budową Domu Polskiego połączonego z przychodnią lekarską. W następnej kolejności będzie budowana szkoła.
Nasz zasłużony deser po dniu ciężkiej pracy, pomelo prosto z drzewa ..
Tymczasowa szkoła, 40 dzieci, klasa 1 do 3, uczą się razem w małym blaszaku. Obecnie pogoda sprzyja i raczej nie dzieje im się krzywda, gorzej jak przyjda deszcze. Ogromną torbę przyborów szkolnych, kolorowanek i naklejek przywieźli z Polski Monika i Marcin. Dzieciaki zachwycone !!
Poniżej Mały Książę a raczej mała nepalska księżniczka.
Dwie książki w języku nepalskim przekazała za naszym pośrednictwem Pat z Tajlandii. Ogromne podziękowania w imieniu dzieciaków! Pat, thanks a lot for „The little Prince”!
Przy okazji pozdrowienia i podziękowania dla Rafakowców z Pszczyny, w skarbonce nazbierało się 144zł. Do łapki dostałam 250zł. Wszystko przekaże na konto fundacji.
Świetnie, że macie szansę zrobić też coś dla miejscowej ludności. Gdyby tak wszyscy turyści wybierający się do Nepalu robili też coś na rzecz swojego kraju, a nie tylko włóczyli się po górach, to może miejscowym żyłoby się tam nieco lepiej.
Inni turyści robią bardzo dużo przyjeżdżając tutaj i zostawiając pieniądze śpiąc, jedząc, kupując pamiątki. Niestety dla Nepali po trzęsieniu jest dużo mniej turystów. Wszyscy sie boją a niepotrzebnie.